Staram się nie tracić z oczu tego co ważne. Zdarza się, że cel, który przyświeca moim działaniom, znika za horyzontem wśród codziennych spraw, zmęczenia i wśród zbyt dużej potrzeby “uszczęśliwienia” każdego. Niestety, mam czasem problem z ustaleniem, czy potrzeby, które zaspokajam są moje, czy czyjeś.
Pracując w szkole, zapominamy, że często, dbając o to by granice innych (dzieci, rodziców, współpracowników) zostały nienaruszone, przesuwamy własne. I choć z każdym doświadczeniem uczę się by tego nie robić, by być bardziej świadomą, by rozsądnie szukać równowagi w życiu, nie zawsze odnoszę na tym polu sukces.

Ostatnie tygodnie były ciężkie. Powoli wracam na właściwy tor, wraca mój entuzjazm i energia do pracy. Tworzenie czegoś nowego, niesklasyfikowanego jest trudne samo w sobie, a do tego przecież dochodzi mnóstwo czynników zewnętrznych i wewnętrznych, które wpływają na projekt i jego elementy składowe.
W tym tygodniu jednak odzyskałam motywację. Miałam możliwość w pełni skupić się na pomocy jednej z moich uczennic, poświęciłam swoją energię na coś ważnego, coś co może zmienić rzeczywistość młodego człowieka. I tak naprawdę, dla takich spraw jestem w edukacji.

Żeby kolejny raz nie zgubić się pośród moich ambicji, czyichś wymagań i mnogości możliwości, postanowiłam zaktualizować swoją wizualizację wartości. To tylko kilka z wielu moich tablic. Wczoraj mogłam spędzić parę godzin na poszukiwaniach, rozważaniach, wyciąganiu wniosków i ewaluacji swoich pomysłów. Dziś czuję większy spokój, większe poczucie sensu.
Weekendowe ładowanie baterii uważam za udane. Mam nadzieję, że Wy też znaleźliście czas dla siebie.