Pierwszy dzień stażu, pierwsze zajęcia – pierwszy szok na tle różnic w systemach edukacyjnych. Słysząc, że wybieram się na obserwację zajęć technicznych, w najśmielszych wizjach nie podążyłabym do sali lekcyjnej, w której po chwili się znalazłam. Pracowania przygotowana lepiej niż niejedna pracownicza, podzielona na sekcje: drewna i jego obróbki, materiałów i narzędzi oraz salę wykończeniową. Niskie stoły z 4 imadłami przy każdym stanowisku pracy, ustawione były centralnie pomiędzy piłami mechanicznymi i wieloma innymi maszynami, których nazw nie znajduję we własnym słowniku. Nauszniki, kaski, fartuchy, rękawiczki. I podczas gdy ja, podziwiałam w niemałym szoku, uczniowie klasy 4 przynieśli ze składu rozpoczęte wcześniej prace twórcze, zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi zasadami BHP rozpoczęli przygotowanie miejsc pracy oraz sprawnie, każdy indywidualnie, wziął się za kolejny etap tworzenia własnej, drewnianej półki.
![]() |
Photo by Clem Onojeghuo on Unsplash |
I nie, nie było to wbicie paru kołków i połączenie elementów podpisanych przez sławną szwedzką firmę meblarską… 10-letnie dzieci, wycinały każdy kawałek półki piłą, dziury na kołki zrobiły wiertarką, wszystkie pozostałe łączenia, metodą prób i błędów, łączyły klejem, młotkiem i gwoździami lub taśmą klejącą.
– indywidualizację zadań przygotowanych dla uczniów,
– przejęcie odpowiedzialności za proces uczenia się,
– rozwinięte planowanie i ocenianie swojej pracy,
– nauka cierpliwości, sumienności i oczekiwania na efekty,
– innowacyjność,
– kreatywność,
– samodzielność w procesie twórczym,
– wypracowanie umiejętności organizacji stanowiska pracy
– wzmocnienie poczucia odpowiedzialności za swoje stanowisko pracy oraz efekty podjętych działań.
Nie wystarczy argumentów za? Zatem oto co jeszcze osiągniemy poprzez wprowadzenie takich zajęć:
– rozwijanie grafomotoryki
– usprawnianie motoryki małej i wielkiej,
– stymulacja koordynacji wzrokowo – ruchowej,
– udoskonalanie procesu analizy i syntezy informacji,
…mogłabym wymieniać bez końca.
(Po skończonych zajęciach wszyscy uczniowie sprzątają salę i przygotowują ją do następnych zajęć)
I oczywiście znam kontrargumenty: koszta, bezpieczeństwo, regulacje prawne w Polsce… Zdaję sobie sprawę, że wprowadzanie zmian nie byłoby łatwe… Niemniej jednak obserwując tempo i rozmach z jakim wprowadza się reformy w naszym rodzimym systemie edukacyjnym, przywrócenie zajęć technicznych to byłaby bułka z masłem:).
Już sama forma zajęć jest według mnie bardzo ciekawa. Uczniowie mają zajęcia przygotowawcze na początku 3 klasy. Uczą się wtedy jak używać maszyn, jak o nie dbać, w jaki sposób posługiwać się narzędziami. W kolejnym półroczu rozpoczynają swoją przygodę z majsterkowaniem. Każdy indywidualnie opracowuje projekt (zgodnie z nowym curriculum, wcześniej projekty ustalał nauczyciel, jeden lub dwa na grupę, pomagając również w obliczeniach i planowaniu pracy), który nie powinien zająć więcej niż 5 miesięcy. Od klasy 4 uczniowie zajmują się przez pół roku pracami w drewnie i następne pół roku poświęcają na naukę szycia oraz wykonanie pracy krawieckiej – często będącej elementem pracy z drewna. Taki system obowiązuje do końca szkoły podstawowej.
Zatem nie budzi wątpliwości fakt, że jestem zwolenniczką nauczania praktycznego, łączenia tradycji z innowacyjnością oraz metod pozwalających uczniom przejęcie odpowiedzialności za aktywności, które wykonują. Z przyjemnością obserwowałam uczniów, zapracowanych, robiących wykresy, obliczenia, mierzących deski i gwoździe. I tych, którzy byli już na dalszych etapach pracy wiercących otwory na kołki, z niebywałą sprawnością używających imadła czy maszyn tnących. Przez dłuższy czas zastanawiałam się również, czy ja postawiona przed takim zadaniem, dziś – mając 26 lat, poradziłabym sobie?
(Projekt jednej z uczennic dotyczący wymiarów karmnika dla ptaków)
Moi drodzy, czy macie jakieś przemyślenia? Jesteście zwolennikami, czy raczej przeciwnikami wprowadzania zajęć technicznych w szkole podstawowej? Jakie są Wasze argumenty?
Off the topic: bardzo bym chciała dzielić się z Wami moimi wrażeniami i zdjęciami ale muszę przyznać, że mój aparat delikatnie rzecz ujmując – nie domaga. Chyba muszę pomyśleć o pewnych inwestycjach jeśli nie chcę odstraszyć potencjalnych czytelników fotkami robionymi kalkulatorem ;)).