Dzięki mądrym i troskliwym ludziom wokół mnie, potrafiłam w odpowiednim czasie wysiąść z rozpędzonego pociągu.
Po 10 latach pracy cięższej niż myślałam, że jestem w stanie udźwignąć. Studiów, staży, wymian studenckich, praktyk, wolontariatów, podróży edukacyjnych, konferencji, dziesiątek artykułów i nawiązywania relacji z ludźmi, z którymi chciałam pracować… Coraz częściej słyszałam, że moje otoczenie się o mnie martwi. Że się nie uśmiecham, że nie cieszę się z moich osiągnięć, które stały się dla mnie zwykłym minimum, które jestem winna innym za chęć nawiązania współpracy czy w ogóle poświęcanie mi czasu.
Byłam przerażona wizją “zniknięcia” i brakiem perspektywy na dalsze działania. Sparaliżowana myślą, że ludzie wiedzą o moim wypaleniu zawodowym, depresji i zaburzeniach lękowych. Przekonana, że nikt już nie zaproponuje mi pracy, a cały mój wysiłek i zaangażowanie po prostu stracą jakiejkolwiek znaczenie – bo przecież jak zaufać osobie, która “chwali się” problemami i tym, że sobie z czymś nie radzi.
Coraz mniej się boję. Coraz rzadziej zastanawiam się ile okazji straciłam, jak wiele możliwości rozwoju poświęciłam i być może rozczarowałam kilka osób. Wiem, że to tylko etap, coraz lepiej udaje mi się wyczuwać swoją wartość zarówno jako osoby jak i jako edukatorki/trenerki.
Mam mnóstwo do zaoferowania innym i światu, chcę się dzielić, widzę w tym siebie i czuję się w tym bardzo autentyczna. Zanim jednak będę to robić w jakiś konkretny i zrozumiały sposób, daję sobie tyle czasu ile będę potrzebowała na odbudowanie siebie.
Jestem w dobrym miejscu swojego życia. Dbam o siebie jak nigdy wcześniej, słucham swojego wewnętrznego głosu, znam i zaspokajam swoje potrzeby wszystkich rzędów. Pracuję tylko tyle, ile mam ochotę (zajęcia z moimi uczniami czasem zabierają, a czasem lądują mnie energetycznie, pisanie znów jest procesem twórczym i dającym satysfakcję, a konsultacje, których udzielam działają rozwojowo na obie strony układu) i ile pozwala mi nie martwić się o finanse.
Mój pociąg odjechał, ale jestem przekonana, że bez poczucia winy i wstydu znajdę kiedyś inny sposób by dotrzeć tam gdzie chciałam.