Po pół roku przypomniałam sobie, że wypadałoby zacząć zapisywać co i gdzie robiłam – muszę jeszcze dokończyć dochodzenie co się działo w styczniu i lutym i tę połowę roku mam z głowy. Tak właśnie, z głowy. Minęło nie wiem kiedy. Mogłabym przysiąc, że tydzień temu wróciłam z Indii i był grudzień. W ciągu 6 miesięcy 4 razy zmieniłam tymczasowe miejsce zamieszkania (4 miasta, 3 kraje), wystąpiłam podczas dwóch konferencji, poprowadziłam 5 warsztatów dla studentów pedagogiki i nauczycieli. Napisałam 7 artykułów i 9 scenariuszy do publikacji w magazynach edukacyjnych, stworzyłam treści do kalendarza – “Niezbędnika nauczyciela”. Udzieliłam wywiadu opublikowanego na platformie Gazety Wyborczej, moja wypowiedź była również cytowana w dodatku do GW, wystąpiłam w reportażu TVN24, znalazłam pracę dla której zdecydowałam się na powrót do Polski. W międzyczasie przez kilka miesięcy opiekowałam się siedmioletnim chłopcem we Francji (przez co nauczyłam się trochę francuskiego i już wiem, że hiszpańskie ‘gato’ to nie to samo co francuskie ‘gâteau’, choć wymowa jest podobna, głupio się zrobiło, kiedy powiedziałam Aurelowi, że głaszczę ciasta bo to poprawia mi humor. Biedactwo pomyślał, że Polacy są nienormalni…;)). Uczyłam również języków obcych online i stacjonarnie, nauczyłam się piec ciasta, trochę gotować (risotto i focaccia wychodzą mi już po mistrzowsku!). Podnosiłam swoje kompetencje lingwistyczne w zakresie angielskiego, hiszpańskiego, holenderskiego, francuskiego i włoskiego. Zorganizowałam kolację międzynarodową. Napisałam 10 artykułów na bloga, ponad 70 postów na Fanpage i Instagramie, nagrałam 5 filmów na mój kanał na Youtube. Reszty wydarzeń z tych 5 miesięcy po prostu nie pamiętam.
I tak patrząc na cele, które określiłam w styczniu muszę powiedzieć, że jedyne możliwe podsumowanie to: “od teraz skupię się na planowaniu krótkoterminowym, bo ewidentnie w tym roku z długoterminowym mi nie po drodze;))”.