Uczenie się od siebie nawzajem. To jeden z najważniejszych celów jakie określiłam tworząc Educational Eden. Dawno temu, w jednym z artykułów, opowiedziałam CO TAK NAPRAWDĘ MNIE UKSZTAŁTOWAŁO (zarówno jako nauczycielkę jak i prywatnie) podczas moich wymian studenckich. Niezwykle wysoki poziom edukacyjny zarówno w Danii jak i Holandii, inspirujący do działania wykładowcy, nauka w języku obcym (mózg działa na zupełnie innych zasadach!:)) to wszystko było czasami wyłącznie tłem dla prawdziwego wyzwania, jakim była wymiana kulturowa. Codzienne sytuacje, które pozwalały nam poczuć się ekspertami w jakiejś dziedzinie, nauczycielami, chcącymi zainteresować naszych słuchaczy i przewodnikami z pasją opowiadających o niuansach własnych tradycji i obyczajów. (Oczywiście nie dla każdego ERASMUS wygląda tak samo. PISZĘ TU JEDNAK O WŁASNYM PODEJŚCIU I TYM CO DZIĘKI NIEMU WYPRACOWAŁAM.
Wyobraź sobie, że wchodzisz w rolę nauczyciela, warsztatowca co kilka minut dziennie (poza szkołą). Niezależnie od warunków pokazujesz w jaki sposób coś się odbywa w Twoim domu/regionie/kraju (nawet tak prozaiczna czynność jak robienie śniadania może być szalenie interesująca jeśli umówisz się ze znajomymi z akademika, że codziennie będziecie wspólnie robić jedno danie serwowane w kraju jednego z uczestników posiłku. Nie miałam świadomości, że jajecznica może mieć tyle wersji: wyglądać i smakować zupełnie inaczej ;)) To właśnie dzięki tym doświadczeniom, dowiedziałam się mnóstwo o sobie, mojej strefie komfortu (czego mi najczęściej brakuje mieszkając zagranicą, co sprawia mi radość, jakie tradycje zachowałam pomimo sześciokrotnej zmiany kraju zamieszkania, czym objawia się u mnie nostalgia i jak ją traktować itd.), odkryłam CZYM JEST DLA MNIE PATRIOTYZM i… że uwielbiam pracować ze studentami i dorosłymi. Wymiana myśli z ludźmi, którzy wiedzą czego chcą, poszukują odpowiedzi na swoje pytania, dążą do samorozwoju i nieświadomie lub świadomie uczą również mnie – to coś, co mogłabym nazwać swoją pasją. Odkąd odkryłam, że to właśnie praca ze studentami międzynarodowymi oraz nauczycielami w placówkach, w których miałam okazję uczyć, sprawia mi tyle frajdy, nieustannie kombinuję jakby to wszystko połączyć.
Sądzę, że to właśnie umiejętność dzielenia się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami może wynieść edukację na wyższy poziom. Pomyśl ilu nauczycieli maszeruje na obowiązkowe szkolenia, ilu “odsiaduje swoje”, robiąc notatki i ucząc się, by potem wrócić do szkoły i z kolejnym papierkiem poświadczającym o podnoszeniu kompetencji, zapomina o całym wydarzeniu wracając do swojej szkolnej i prywatnej rzeczywistości. A gdyby tak organizować cotygodniowe 20-minutowe spotkania w każdej szkole, podczas których nauczyciele mogliby się dzielić z innymi choć jedną ciekawostką z danych szkoleń? A przy okazji najnowszymi odkryciami na Pintereście, interesującą aplikacją do wykorzystania podczas lekcji, scenariuszem znalezionym na blogu edukacyjnym… Wiem, wiem – przecież Ty się dzielisz, rozmawiasz z innymi nauczycielami, uczestniczysz w tylu grupach na Facebooku i chętnie współpracujesz. Myślę, jednak, że takie dzielenie się refleksjami powinno być w naszym środowisku normą i wszyscy powinni mieć okazję aby nauczyć się wyciągać z każdego doświadczenia choć jedną, przydatną lekcję. Nie uważasz, że gdybyśmy zachęcili absolutnie każdego nauczyciela do poprowadzenia krótkich warsztatów z wykorzystania technologii, którą z powodzeniem stosuje u siebie na zajęciach lub poprowadzenia miniwykładu o technikach proponowanych podczas ostatniego szkolenia, wszyscy stale byśmy się rozwijali? I czy nie o to właśnie chodzi w naszej pracy?:)
Wejdę Ci w słowo, wiem, że masz już obowiązków po sufit, że nie ma czasu bo setki dokumentów czekają na biurku, rodzice Twoich uczniów są wiecznie w natarciu, a dyrekcja również życia nie ułatwia, nie wspominając już o tym, że fajnie byłoby spędzić trochę czasu z rodziną lub po prostu z samym sobą dla odmiany. Ale zastanów się ile czasu zdarza Ci się spędzać na poszukiwaniu inspiracji lub odpowiedzi na nurtujące pytania w Internecie. Jak często musisz zmieniać podejście do swoich zajęć ze względu na czynniki zewnętrzne i co ile wymaga się od Ciebie wprowadzania innowacji, które być może są dla Ciebie czarną magią? Czy nie łatwiej i szybciej byłoby to wszystko ogarnąć gdybyś konsekwentnie, raz w tygodniu uczył/a się czegoś nowego i traktował/a to jako rytuał, normę?
I właśnie z taką myślą stworzyłam warsztaty, które prowadziłam w Holandii podczas konferencji międzynarodowej: TEACHER IN EUROPE 2018 oraz w szkołach Pushpalata pod koniec mojego pobytu w Indiach. Dziś chciałabym Ci opowiedzieć o tym najświeższym doświadczeniu.
Celem spotkania było zapoznanie nauczycieli z kilkoma metodami i technikami, które wyselekcjonowałam z fińskiego i holenderskiego systemu edukacyjnego, uznając je za najciekawsze i najbardziej użyteczne dla placówek w Indiach (oczywiście to wymagało wcześniejszego przygotowania i zapoznania się z zasadami funkcjonowania szkół oraz analizę aspektów kulturowych). Najważniejsze jednak było przećwiczenie planowania kolejnych dni szkolnych uwzględniając techniki i metody omówione podczas spotkania.
Muszę zaznaczyć, że planując warsztaty wiedziałam, że zapisało się na nie 45 osób – dlatego w założeniu mieliśmy mieć czas na wspólne wykonanie wszystkich ćwiczeń, ich analizę i refleksje. Udoskonalanie pomysłów innych zespołów oraz dyskusje były bardzo ważnymi elementami, które mimo licznej grupy chciałam zastosować, nie spodziewałam się jednak, że w dniu naszych zajęć na listę zapisze się dodatkowe 35 osób… Zatem plany musiały ulec kilku zmianom. Niemniej jednak wszelkie założenia udało się zrealizować, oczywiście w okrojonej czasowo wersji.
Po krótkim wstępie i określeniu czynników zewnętrznych, które wpływają na omawiane systemy oraz ich główne założenia przeszliśmy do części praktycznej. Zaczęłam od wyjaśnienia czym jest uczenie się “poprzez życie” według Finów i zaproponowałam, by nauczyciele spróbowali zastosować tę zasadę planując następny dzień zajęć. 3-4 osobowe zespoły w 5 minut miały podać 2 pomysły. Efekt pracy zaskoczył zarówno mnie jak i samych nauczycieli. Większość z nich poprosiła o 3 minuty na spisanie wszystkich możliwości, które pokrótce skonsultowaliśmy.
Ćwiczenia dotyczące indywidualizacji okazały się najtrudniejsze, z każdej strony słyszałam pomruki i głosy niedowierzania (“Jak mam planować z myślą o każdym uczniu skoro ledwo mam czas przeprowadzić lekcję myśląc o wszystkich?”, “Jakbyśmy mieli mało pracy i nie robili absolutnie wszystkiego co w naszej mocy żeby dzieci się uczyły” itp.). I tak jak zawsze: rozumiem te wątpliwości i frustrację. Uważam jednak, że warto poznać sposoby na indywidualizację rodem z Finlandii i choć spróbować zastosować kilka trików:).
Następnym elementem było zapoznanie grupy z kilkoma pomysłami na przerwy śródlekcyjne i międzylekcyjne oraz poproszenie ich o stworzenie własnych 3 przykładów. Wspólnie przedyskutowaliśmy i udoskonaliliśmy kilka z nich.
W dalszej części opowiedziałam o holenderskiej wersji metody UCZENIA SIĘ POPRZEZ DZIAŁANIE i zachęciłam nauczycieli aby w zespołach postarali się opracować 1-2 ćwiczenia na wzór przykładu. Tu również udało nam się zmieścić w zaplanowanym czasie i wspólnie zanalizować 2 pomysły zespołowe.
Kolejne ćwiczenie dotyczyło mojej absolutnej faworytki jeśli chodzi o metodę nauczania – AUTOREFLEKSJI. Wielu nauczycieli wciąż nie zdaje sobie sprawy z wartości jakie niesie za sobą moment na przemyślenia w procesie uczenia się. Dlatego staram się podkreślać użyteczność i efektywność refleksji wszędzie gdzie się da. Zadaniem nauczycieli było określić czego się ze mną nauczyli, która z metod mogłaby przydać się w ich codziennej pracy oraz która z metod wydaje im się zupełnie nieprzydatna/nieefektywna. W procesie uczenia się musimy także wiedzieć na czym się skupić, a na co nie powinniśmy marnować czasu! 🙂
TUTAJ ZNAJDZIESZ SCENARIUSZ LEKCJI Z WYKORZYSTANIEM TEJ METODY.
W ramach podsumowania starałam się wyjaśnić, że nie da się żadnego systemu szkolnego, choćby nie wiem jak dobrego, przenieść w całości z jednego podwórka na drugie. Umiejętność selekcji jest w tym wypadku kluczowa. Musimy również pamiętać, że nasz rodzimy system również ma zalety, a jak wiemy mocne strony trzeba podkreślać i wzmacniać:). Bardzo się cieszę, że spontanicznie postanowiłam zapytać uczestników warsztatów z czego są dumni, dzięki czemu to ich system (wewnętrzny) moglibyśmy określić jako raj edukacyjny. Odpowiedzi były naprawdę fantastyczne (i zgodne z moimi odczuciami, zatem nie były jedynie próbą przypodobania się dyrekcji, która również uczestniczyła w spotkaniu:)) i kilka z nich sama zanotowałam aby móc je w późniejszym terminie przemyśleć poddając analizie mój okres pracy w Indiach.
Nieskromnie napiszę, że warsztaty były bardzo udane (mnie się bardzo podobały! A i nauczyciele wyglądali na zadowolonych ;)). Sądzę, że uczestnicy naprawdę skorzystają z zaproponowanych rozwiązań:). Na przyszłość muszę pamiętać, że często pytania powstają dopiero gdy emocje opadną i uda nam się chwilę odpocząć, przewietrzyć umysł, dlatego dobrze byłoby stworzyć grupę na Facebooku lub Whatsappie, która umożliwi dalszy kontakt. Na szczęście w tym wypadku wpadaliśmy wszyscy na siebie jeszcze przez kilka dni, więc mam wrażenie, że udało mi się rozwiać większość wątpliwości:)).
Tak jak zawsze przygotowałam dla Ciebie kilka linków z artykułami, które powstały na podobne lub związane z tym wpisem tematy. Linki kryją się pod zdaniami (bądź częściami zdań) napisanymi wielkimi literami. W ten sposób zawsze możesz znaleźć inne materiały, które mogą Cię zainteresować:).